Umysłem Rosji nie zrozumiesz,
I zwykłą miarą jej nie zmierzysz:
Postać szczególną ona ma –
W Ruś można tylko wierzyć.
Tak pisał o swojej ojczyźnie rosyjski poeta Fiodor Tiutczew. Choć słynny czterowiersz powstał sto pięćdziesiąt lat temu, to wciąż jest bardzo aktualny. Przekonać się o tym można, czytając reportaże podróżników, którzy spróbowali zmierzyć się z bezkresem Rosji i zrozumieć mentalność jej mieszkańców. Nie inaczej jest w przypadku książki Jacka Mateckiego, która intryguje tytułowym pytaniem.
Do rąk czytelnika trafia ponad trzysta stron tekstu, wzbogaconego ciekawymi, czarno-białymi fotografiami. Matecki od pierwszych stron zabiera nas w fascynującą podróż, choć tylko najwytrwalsi będą w stanie towarzyszyć mu do końca. Bo trzeba wiedzieć, że nie jest to przewodnik po najpiękniejszych zakątkach Rosji, znanych z pocztówek i okładek podręczników do nauki języka. Turystyczna Moskwa jest tu tylko punktem przesiadkowym między Europą a najdalszymi zakamarkami Rosji. Centrum zdarzeń nie staje się Plac Czerwony, a prowincjonalne miasteczko Piertomińsk. Świadkiem wydarzeń nie są ściany Kremla, lecz droga między Archangielskiem a Onegą. Kwintesencja Rosji Mateckiego nie zawiera się w sztuce Apollinarija Wasniecowa, a w okładce książki, w drewnianej cerkwi i makiecie dinozaura.
Co wy, …, wiecie o Rosji?! to lektura o kraju, którego nie znamy, choć jest tak blisko nas, zarówno geograficznie, jak i kulturowo. Ba, pokusiłbym się o stwierdzenie, że takiej Rosji nie ma. Dlaczego? Ponieważ nie czyta się o niej w typowych reportażach, wspomnieniach i dziennikach przywiezionych ze Wschodu. Zatem autor wymyślił sobie tę Rosję i teraz próbuje nam udowodnić, że nic o niej nie wiemy? Nic bardziej mylnego. Matecki nie podróżuje po Rosji. On wnika w Rosję, scala się z tą ziemią, z jej bezkresem, z niezliczonymi historiami zwykłych mieszkańców zaniedbanych miejsc, do których biura podróży nie wysyłają swoich klientów. Książka Mateckiego to podróż do świata istniejącego poza naszym wyobrażeniem, dlatego jest to pozycja obowiązkowa dla wszystkich, którzy uwielbiają wałęsać się z dala od głównych szlaków turystycznych.
Niektórych irytować może kompozycja książki i specyficzny styl autora. Właściwie, czytając książkę Mateckiego, cały czas zastanawiałem się, czy jest to reportaż, a jeśli tak, to o czym on jest, czy istnieje jakiś wspólny mianownik dla tych fragmentarycznych historii. Brakuje tu wewnętrznego uporządkowania tekstu, gdzieś pomiędzy wierszami można zgubić wątek. Gdyby do książki dodrukowano mapę z zaznaczonymi trasami, które pokonuje Matecki, wtedy czytelnik mógłby śledzić drogę autora i podróż z nim byłaby o wiele prostsza. Autor przemieszcza się chaotycznie między Daleką Północą, Uzbekistanem i Kamczatką. Miejscami narracja podsycona jest poszukiwaniem polskiej prawdy historycznej, wciąż pobrzmiewają gdzieś echa Katynia. Te odniesienia nie ułatwiają odbioru.
Jak zatem podsumować książkę Mateckiego? Z jednej strony, nie można odmówić autorowi pomysłowości i wytrwałości w realizacji swojego celu. Tego właśnie brakuje w polskiej literaturze, takiego „wejścia w lud”, jakiego dokonał choćby Jacek Hugo-Bader. Matecki stawia w tej materii pierwsze kroki i za to należy go pochwalić. Z drugiej strony, Co wy, …, wiecie o Rosji?! niekoniecznie zachęca do zgłębiania poruszonych tu wątków, nie stawia też pytań bez odpowiedzi (oprócz zawartego w tytule), które mogłyby wzbudzić ciekawość czytelnika. Mimo tych potknięć autora polecam książkę Mateckiego, bo każda wyprawa w głąb Rosji jest na swój sposób fascynująca.
Wadim Filiks
Co wy, …, wiecie o Rosji?!, Jacek Matecki, Wydawnictwo Trzecia Strona, Warszawa 2015.