Bracia Priesniakowie

Gorszące sceny łóżkowe

Różowy pokój

Różowy pokój. Dziecięce łóżko piętrowe. Na dolnej jego części siedzi mężczyzna ubrany w spodnie od Nicole Farhi, płaszcz od Hugo Bossa, sweter od Freda Perry’ego, mokasyny od Gucciego, i kapelusz Bally. Naprzeciw niego siedzi dziewięcioletni chłopiec. Mężczyzna długo wpatruje się swoimi dobrymi, jasnymi błękitnymi oczami w oczy chłopca. Nagle rozlega się dźwięk telefonu. Mężczyzna nie odrywając wzroku od chłopca podnosi słuchawkę.

Mężczyzna. Halo… Tak… radzimy sobie świetnie… Proszę się nie denerwować, nigdzie się nie śpieszę, może pani siedzieć i do samego rana, wszystko będzie dobrze, tak, dziękuję, lubię być pomocnym, przecież jestem pani przyjacielem i zawsze chętnie pomogę. Oczywiście, jak tylko będzie chciał spać, to go położę, tak… dobrze… Nie, o czym pani mówi droga Anno, bardzo się cieszę, że się spotkaliśmy, tak, co za problem! No i co z tego, że nie widzieliśmy się tyle lat? Jest mi bardzo miło, że mi pani zaufała. I dobrze pani zrobiła, zwracając się z tą prośba do mnie. Anno…nie, jak zaśnie, nigdzie nie pójdę, dobrze, na pewno poczekam do pani powrotu tak…W lodówce? Brzoskwiniowy jest po dacie ważności, to w takim razie jaki mogę wziąć? Truskawkowy… A może ten przeterminowany jogurt już wyrzucić z lodówki? Nie?.. Nie ma żadnego problemu, mogę to zrobić… Dobrze.. Nie wyrzucę go.. Tak, Anno.. Maks też panią pozdrawia…Tak.. Proszę się dobrze bawić, tak…(Mężczyzna odkłada słuchawkę, cały czas patrząc na chłopca). Mama powiedziała, że…(zamyśla się, patrzy na półkę z książkami), że lubisz, jak ci się czyta na głos książki. Może masz jakąś swoją ulubioną?

Chłopiec milczy i cały czas patrzy mężczyźnie w oczy. Mężczyzna podchodzi do stosu książek na półce.

Mężczyzna. Tak… Co my tu mamy.. aha „Przygody osiołka Kadjuszona”… ciekawe.. (Czyta.) „Mały osiołek… (chłopiec wchodzi nogami na łóżko, mężczyzna przerywa, patrzy na niego, uśmiecha się i znów wraca do czytania )… mały osiołek wyprostował nóżki… (mężczyzna przerywa, wyjmuję z kieszeni chusteczkę, którą ociera pot z czoła i czyści nos, wraca do czytania…) mały osiołek wyprostował nóżki i zaczął łapczywie jeść słomę, stary indyk z obfitymi, czerwonymi brodawkami podszedł do niego i zapytał: „Z jakiej fermy jesteś?” „Jestem z lasu, – odpowiedział osiołek, zgubiłem się, zimno mi i chcę mi się jeść”… (podnosi wzrok znad książki). Chcesz coś zjeść?

Chłopiec milczy, patrzy na mężczyznę.

Mężczyzna. Jeśli jesteś głodny, możemy coś zjeść, mama mówiła, że w lodówce jest jogurt… Jesteś głodny? Nie? Nie jesteś jakoś specjalnie towarzyski … Mam czytać dalej?.. Słuchaj, ciężko mi jest zgadywać, co chcesz robić, Maks, twoja mama będzie niezadowolona, jeśli pójdziemy….jeśli ty pójdziesz spać głodnym. Powiedziała, że ma dzisiaj ważny dzień, musi wygłosić prezentację, nie dokładaj jej problemów, dobrze Maks?…My… Jeszcze zanim się urodziłeś, twoja mama i ja pracowaliśmy razem, byłem nawet kimś w rodzaju jej przełożonego, tak… Wiesz, ona ma w sobie coś takiego… jakby ci to wyjaśnić, ma w środku strunę, która cały czas jest naprężona, mama dużo pracuje i na nic nie ma czasu! Na pewno, jak już przeżyje to swoje życie, podarują jej jeszcze jedno, żeby zdążyła zrobić to, co zamierzała. I nawet dla ciebie nie ma czasu, prawda? Jeśli to ja miałbym takie wspaniałe dziecko jak ty, za nic nie zostawałbym dłużej w pracy, wcale bym nie pracował, ale twoja mama ma tę strunę.. ona nie przestaje żyć… Wiesz, był taki czas, kiedy też lubiłem te wszystkie spotkania, prezentacje, kolacje, ale potem zrozumiałem: staję się ślepym i głuchym od tego ciągłego szumu, fałszywych spojrzeń, uśmiechów! Czym są fragmenty zdań, strzępy uczuć… jeśli chcesz czegoś prawdziwego – zaproś drugiego człowieka w ciche miejsce, porozmawiaj z nim w cztery oczy, zajrzyj w głąb jego duszy… nie w biegu… niech wam przyniosą po kieliszku wina, przyjrzyj się, jak jego wargi dotykają kieliszka, posłuchaj, jak przepływa przez gardło jeden łyk, drugi… zawsze zwracałem uwagę na to, w jaki sposób mój towarzysz pije wino.. jeśli szybko, jednym duszkiem i bezszelestnie, to wiedziałem, że nie mam co liczyć na dłuższą rozmowę z nim, ale jeśli to były powolne łyki, którymi się delektował, jeśli na jego wargach pozostał ślad wina, a na kieliszku została ślina!.. Tak, wiele można wyczytać z tych wszystkich śladów… Zawsze interesowali mnie ludzie, jakby to powiedzieć, nie ci pedantyczni, ale ci, którzy zostawiają ślady… no tak, ty jeszcze przecież nie pijesz wina, więc nie możesz mnie zrozumieć…Tak, o czym myśmy…a, o twojej mamie, dziś znów brakuje jej czasu, a nie może zostawić cię samego i z radością zgodziła się, żebym z tobą posiedział, ona mi ufa, i ty tez Maks możesz mi zaufać… tak.. (Znów zagląda do książki, czyta.) „Kadjuszon popatrzył na owieczkę”… nie, to już mi się znudziło.. (Odkłada książkę na bok.)A tak przy okazji, wiesz, że uśpili Dolly, tę owieczkę… co za przykra sprawa… wiązałem duże nadzieje z klonowaniem, a tu taki pech… Kto teraz da nam nadzieję? Co, Maks? Nauka całkowicie się zdyskredytowała… jeszcze bardziej, niż pozostałe rzeczy, które też mogły dać nadzieję… Wierzysz w Boga, Maks? Mama mówiła ci, że nie wszystko jest takie proste, jakie się wydaje? Nie? Wiesz, tak naprawdę nie zauważamy wiele z tego, co rzeczywiście jest nam dane. I nie słyszymy! A do nas ciągle mówią, Maks, bez przerwy mówią o czymś bardzo ważnym… Był taki czas, ze organizowałem wszelkiego rodzaju wystawy, przedstawienia… o kosmosie, o opanowywaniu kosmosu w dzisiejszych czasach… to mnie bardzo interesowało. Ja oczywiście nie wierzę w takie rzeczy – wiesz, w te wszystkie informacje, rozmowy o przybyszach z innej planety, o tym, że pochodzimy z kosmosu… ale mimo wszystko, to mnie interesowało, w głębi duszy miałem nadzieje, że nagle w czasie rutynowej pracy odkryję coś… coś, Maks, co mnie uratuje, co uratuje wszystkich… i da nadzieję… Ale im bardziej przyglądałem się zdjęciom i slajdom, tym bardziej rozumiałem pewnie rzeczy – pustka zagląda mi w oczy… stamtąd, patrzy i milczy… (Patrzy w oczy chłopcu, chłopiec milczy.) Czyli, że nie jesteś głodny? Dobrze… Zdejmę płaszcz, dobrze? I sweter… Ciepło tu u was. (Mężczyzna rozbiera się, mamrocze.) W tym płaszczu jestem podobny do Piotrusia Pana i dlatego dzieci mnie lubią… Zdejmę go i wszystko będzie tak, jak należy. Słuchaj, a może chcesz ze mną w coś zagrać, w co zazwyczaj gracie? Znam wszystkie wasze gry! Naprawdę! Powiedz tylko, w jaką grę lubisz grać i zagramy, ja znam wszystkie wasze gry! A może zagramy w grę, w którą grywałem z moją siostrą, była ode mnie starsza o 5 lat, i kiedyś graliśmy w grę „obóz koncentracyjny”! Wtedy jeszcze nie rozumiałem sensu tej gry, a potem, w miarę upływu lat, kiedy już podrosłem, wszystko zrozumiałem. Jak chcesz, możemy zagrać… w grę „obóz koncentracyjny”. Popatrz, zasady są bardzo proste – ktoś z nas będzie więźniem, a ktoś nazistą. Mama opowiadała ci coś o wojnie, wiesz, kim są naziści?… (Chłopiec milczy.) No nic, nieważne, naziści to…to źli ludzie, jak ci, którzy chcieli zamordować Harry’ego Pottera! Czytałeś o Harrym Potterze? No, i to są właśnie naziści… chcieli zamordować Harry’ego… Tak, i w naszej grze są jeszcze więźniowie! To nieszczęśliwi ludzie – powinni znosić opuszczenie, cierpieć, a naziści powinni się nad nimi znęcać, obrażać ich, dręczyć… Znasz jakieś wulgaryzmy? W tej grze można używać wulgaryzmów zgodnie z zasadami i nikt cię nie będzie za to karał, Maks… Dalej nie rozumiesz, o co chodzi w tej grze?  Ta gra jest bardzo wciągająca, Maks, i nawet, jeśli teraz nie do końca rozumiesz, na czym polega, to może i lepiej, jeśli teraz nie rozumiesz… później wszystko zrozumiesz… a teraz po prostu zagramy, dobrze? No i kim chcesz być? Albo może będziemy losować?

Chłopiec milczy, patrzy w oczy mężczyźnie.

Mężczyzna. No dobrze, to w takim razie będziemy wyliczać! (Wypowiada dziecięcą wyliczankę, dotykając dłonią raz siebie, raz chłopca.):

E-ne, du-e, ra-be,

poł-knął bo-cian ża-bę,

a ża-ba Chiń-czy-ka,

co z tego wynika?

Raz, dwa, trzy, wy-chodź ty!

Wypadło na mnie Maks, ale nie uzgodniliśmy, kim będzie ten, na kogo wypadnie… na pewno będzie skazańcem… więźniem obozu koncentracyjnego, ponieważ mi się nie poszczęściło, wypadło na mnie, wiec teraz powinienem cierpieć, prawda?

Chłopiec milczy, patrzy w oczy mężczyźnie.

Mężczyzna. No i dobrze… Tworzymy wspaniałą drużynę, Maks, świetnie spędzimy czas… Tak, więc jesteś nazistą… twoja mama ma coś, co mogłoby mnie wystraszyć – powinieneś mnie straszyć, sam rozumiesz, bo mogę nagle zacząć kaprysić, albo nie będę chciał ci się podporządkować! No więc? Macie coś takiego?… (Rozgląda się, zagląda pod łóżko.) Tak też myślałem Maks, że nie macie niczego takiego, i dlatego… (podnosi z podłogi teczkę, otwiera ją i wyjmuje z niej skórzany pejcz) widzisz, mam w domu konika, mieszka na balkonie… czasem na nim jeżdżę, na moim małym koniku… i dlatego pejcz jest mi potrzebny, a teraz nam się bardzo przyda, trzymaj! (Daje chłopcu skórzany pejcz.) Można powiedzieć, że się nam poszczęściło, że mam konia! Wstań, a ja się położę… (krząta się, kładzie się na łóżko i od razu wstaje) tylko jeszcze muszę się rozebrać, ponieważ wszyscy więźniowie są właściwie bez ubrań, no wstawaj Maks, wstawaj, a ja się położę, rozbiorę i położę (zsadza chłopca z łóżka, zdejmuje spodnie, koszulę, zostaje w samych skarpetkach i w żółtych kąpielówkach w groszki firmy Dolce&Gabbana – 75$ za sztukę). Załóżmy, że powinienem iść do pracy, tak! Do kamieniołomów, do sztolni, mam za zadanie wydobywać uran potrzebny nazistom do zbudowania bomby atomowej, ale nie chcę iść do pracy, chce zostać i spać, a ty zmuszasz mnie, żebym wstał, no dalej, zacznij mnie chłostać i zmuś mnie, żebym poszedł do pracy! Do kopani! Do kopalni! No dalej, dalej Maks!!!

Mężczyzna leży z zamkniętymi oczami i czeka aż chłopiec zacznie go chłostać, ale ten stoi milcząc i patrzy na mężczyznę.

Mężczyzna. No cóż Maks, nazista to z ciebie żaden! Z takimi nazistami jak ty Trzecia Rzesza mogłaby zapomnieć o jakichkolwiek zwycięstwach! Wiesz dlaczego naziści przegrali wojnę, Maks? Myślisz, że to przez otwarcie drugiego frontu? Nie! Przegrali przez takich jak ty… przez niezdecydowanych, kruchych nazistów! Dobrze… taki jest mój pogląd na tę kwestię… temat drugiej wojny światowej nie bardzo cię interesuje… ale musimy grać, ktoś z nas, Maks, musi być tym złym… Ludzkość, Maks, jeszcze się nie nauczyła rozwijać po ludzku! Koniecznie potrzebujemy jakiegoś wroga! Ktoś musi przyjąć rolę odszczepieńca, żeby inni mogli się rozwijać i stawać się lepszymi, potężniejszymi… Z kim teraz wszyscy walczą, co teraz macie na historii? Jakie wojny? Masz rację Maks, lepiej w tej sprawie milczeć. Też mi wymyślili! Cały świat walczy z terroryzmem! Ale czym jest ten terroryzm? Jest cieniem! Tak, cieniem, który rzucamy my sami! Cały świat walczy z cieniami! Nie, to niezbyt fortunny wróg… Ciepło tu macie… (odchyla kąpielówki, dmucha do nich)… uff..ff… Znasz bajkę o Ali Babie… jest dużo bardziej interesująca niż ten twój cały Kadjuszon! Opowiada ona o magicznej jaskini! Ali Baba musiał tylko wypowiedzieć magiczne słowo i wtedy wejście do jaskini się otwierało, a w środku było pełno wspaniałych skarbów… musi być jakieś słowo, Maks, słowo, które kiedy się je wypowie, otwiera przed tobą wszystko… wszystko… Całe życie szukam tego słowa, i był taki czas, że wydawało mi się, że je znalazłem! Przede mną otwierały się ludzkie serca – a to najcenniejszy skarb – wydawało mi się, że mnie rozumieją, lubią, ale czym starszy byłem, tym bardziej zrozumiałem – pustka… taka sama, jak w tym kosmosie, o którym się uczyłem! Ta sama pustka jest i tutaj… W dzisiejszych czasach organizowane są loty na Marsa, chcą tam kogoś znaleźć, coś odkryć, badać.. Ale po co?! Wystarczy, że zadzwonisz do drzwi naprzeciwko i już jesteś na Marsie i to takim, którego próżno szukać w kosmosie… Moja żona…ostatnio powiedziała mi, że nie może patrzeć na mnie ubranego w te kąpielówki… w ogóle w jakiekolwiek kąpielówki, które opinają są takie obcisłe…powiedziała, że jak mnie w nich zobaczy, to od razu znika cała chęć …żeby ze mną spać, w ogóle dotykać mnie…a ja ją zapytałem, dlaczego tak długo znosiła ten widok? Ja tak często się dla niej poświęcałem, myślałem, że to ją interesuje, że to doceni, a ona teraz się przyznała…powiedziała, próbowałam wcześniej dać ci coś do zrozumienia, robiłam aluzje, ale ty nie słyszałeś, nie reagowałeś…jak gdybym ja był z Marsa, albo ona… (Rozlega się dzwonek telefonu, mężczyzna podnosi słuchawkę.) Tak? Anno, co u pani? Nie, nie, wszystko w porządku, nigdzie się nie śpieszę, poczekam na panią, przecież tak się umówiliśmy…. Maks? Maks w porządku, tylko nie jest specjalnie towarzyski, tak, pewnie to przez surowe wychowanie… Co? Nie zrozumiałem… Kto jest głuchoniemy? Maks? Jak to?! Nie, nie…nie mówiła mi pani, nie… tak…co?! Co?! Tak… dobrze…

Mężczyzna patrzy na chłopca, odkłada słuchawkę. Chłopiec z pejczem w ręce stoi przed łóżkiem i cały czas patrzy mężczyźnie w oczy, mężczyzna zaczyna krzyczeć.

Mężczyzna. Co mam robić, Maks?! Co ja mam zrobić?! Nie mogę…nie mogę niczego nikomu tłumaczyć, wyjaśniać, boję się, boję, opowiadam, odkrywam swoją duszę…ale nikt mnie nie słyszy… Od pierwszej sekundy mojego życia, od pierwszego oddechu, nikt mnie nie słuchał…urodziłem się, krzyczałem, chciałem mleka, chciałem, żeby mama mnie karmiła piersią, ale ona tego nie rozumiała, wpychała mi na siłę butelkę ze sztucznym mlekiem, chemia… sama chemia, Maks – naturalne, ludzkie ciepło zamienili na chemię… a teraz – żona, syn i wszyscy dookoła… nikt mnie nie słyszy, nikt… Kiedyś siedziałem u siebie w biurze, pracowałem, przeglądałem faksy i nagle dopadło mnie to dziwne uczucie, jakby tlen przestał docierać do nosa, próbuję oddychać, ale nie mogę! Zacząłem się dusić, zacząłem… zacząłem płakać i się dusić, i płakać, ponieważ i tak już nic się nie zmieni, a mnie już nie będzie. Podszedł do mnie ktoś z biura, poklepał po plecach, pozostali zapytali, czy już wszystko w porządku, czy pójdę z nimi wieczorem na mecz…wybiegłem, pobiegłem do domu, chciałem zobaczyć krewnych… myślałem, że może oni mi pomogą… żona ścierała kurze z telewizora, a syn słuchał muzyki, leżał w swoim pokoju ze słuchawkami na uszach i słuchał muzyki, patrzył w sufit i słuchał… chwyciłem go za ramie, a on się przestraszył, tak jakby się nie spodziewał, że przyjdę, że w ogóle istnieje i żyję razem z nim i że mogę go chwycić za ramię… Poszedłem do kuchni, napiłem się wody… I zacząłem oddychać, do mojego organizmu znów zaczęło docierać powietrze… Potrzebowałem tylko szklanki wody! Tylko tyle! Ale ja nawet tego nie potrafiłem wyjaśnić! Tak długo żyłem, zmarnowałem tyle czasu, ale wciąż nie nauczyłem się…  mówić? Mówić tak, żeby ludziom było mnie szkoda, żeby ktoś… ktokolwiek mnie pożałował i zrozumiał… Co ja mam robić Maks?! Co?!! Coś ze mną jest nie tak, albo znalazłem się na świecie, gdzie wszystko nie jest takim, jakim być powinno… i nie można mieć nadziei na nic, ale jak żyć w takim razie Maks, jak żyć bez nadziei, że ktokolwiek cię  usłyszy?!

Mężczyzna płacze, chłopiec kładzie pejcz na ziemię, podchodzi do mężczyzny, głaszcze go po głowie, widocznie tak samo, jak mama głaszcze go, kiedy płacze.

Mężczyzna. A może ona żyje, co Maks? Dolly… żyje, tak jak wszystkie te bogate sławy, wyreżyserowała swoją śmierć i teraz odpoczywa gdzieś na wyspie razem…razem z Luterem Kingiem… razem z Elvisem… wszyscy mamy taką nadzieję, i ja… i ty…

Przeł. B. Ochmańska
Przekładu dokonano na podstawie:
rozszerzonej wersji internetowej tekstu, noszącej tytuł 20 минут тишины
[http://royallib.ru/book/presnyakov_vladimir/20_minut_tishini.html; dostęp 07.01.2014]