BRACIA PRIESNIAKOWIE GORSZĄCE SCENY ŁÓŻKOWE

Fioletowy pokój

Duży fioletowy pokój, ogromne łóżko-aerodrom w stylu „High-tech”. Na łóżku siedzi kobieta w średnim wieku, z dużymi, błyszczącymi z radości oczami. Na brzegu łóżka siedzi żołnierz. Żołnierz milczy, kobieta patrzy na żołnierza jak na cudowną bajkową istotę, która znalazła się tu przypadkiem. Żołnierz zaczyna ściągać wojskowe buty.

Kobieta. Nie musisz…

Żołnierz patrzy na nią chytrym wzrokiem, uśmiecha się złośliwie.

Kobieta. Zostań w butach… Wskakuj, wskakuj do mnie!

Żołnierz wskakuje do kobiety, ściąga z siebie mundur.

Żołnierz. Są brudne, przesiąkniemy ich zapachem…

Kobieta. W porządku… w porządku…

Żołnierz nie może rozpiąć spodni, denerwuje się.

Żołnierz. Boże, co jest!

Kobieta. Przestań!

Żołnierz. Co?

Kobieta. Nie mów tak…

Żołnierz. A co to takiego?

Kobieta. To nie jest miejsce na takie słowa!

Żołnierz. Tak, no dobra… ja przecież nie w takim sensie, po prostu spodni nie mogę rozpiąć…

Kobieta. Zamknij się…

Żołnierz. (Z zakłopotaniem.) Dobrze… to… może ściągnę buty?

Kobieta. Nie!

Żołnierz. Dobra… tak… wiesz, mam grzybicę… grzybicę nóg… one mnie swędzą, a w butach nie ma jak się podrapać…

Kobieta. Grzybicę?

Żołnierz. Tak… to od adidasów… ciągle chodziłem w adidasach… jeszcze zanim wstąpiłem do wojska…. ciągle w adidasach… a to, okazuje się, szkodzi… nogi nie oddychały, nogi powinny oddychać… mogę?

Kobieta. Nie… (Kobieta gładzi bliznę na brzuchu żołnierza.) Blizna?.. Po czym?

Żołnierz. A, to… Ojciec upijał się absyntem i rzucał nożami, jak Hemingway, tylko tamten rzucał nimi w stół bilardowy, a ojciec we mnie!

Kobieta. Jest pisarzem?

Żołnierz. Kto?

Kobieta. Twój ojciec.

Żołnierz. Pisarz… jaki z niego pisarz! Nie.. On jest kierowcą, kierowcą autobusu…

Kobieta. Nienawidzisz go?

Żołnierz. Nienawidzę go! Rzucał we mnie nożami!.. Zapuścił brodę, zaczął łowić ryby, pić absynt i rzucać nożami, wszystko robił jak Hemingway, którego uwielbiał!

Kobieta. Kierowca autobusu uwielbiał Hemingwaya? (Śmieje się.)

Żołnierz. Tak. A co?

Kobieta. Nie… po prostu… to niebezpiecznie, kiedy kierowca autobusu uwielbia Hemingwaya… On zrozumiał wszystko po swojemu, a ty o mało co nie zginąłeś…

Kobieta liże brzuch żołnierza, powoli rozpina jego spodnie.

Żołnierz. Ja i tak bym nie zginął (śmieje się w głos)… jestem zaczarowany!

Kobieta. Zaczarowany?..

Żołnierz. Chodzę po szkle, wkładam palec do czajnika elektrycznego – i nic…

Kobieta w końcu ściąga spodnie z żołnierza, ze zdziwieniem ogląda jego slipy do striptizu od Calvina Kleina.

Kobieta. Co to jest?

Żołnierz. Niezłe, co?! „Zdemobilizowane slipy” – tak je nazywam, zawsze zakładam je na przepustkę…

Kobieta. A co, bielizny… wojskowej bielizny wam nie wydają?

Żołnierz. Wydają, ale na przepustkę zakładam swoje… ładne…

Kobieta. Mnie się nie podoba! Nie podoba mi się twoja bielizna!

Kobieta odpycha żołnierza.

Żołnierz. Co jest?

Kobieta. Brednie jakieś, – „rozbierasz” żołnierza, a on – w drogiej bieliźnie! Nie jesteś prawdziwym żołnierzem!

Żołnierz. Jak to? No masz, zobacz…

Wyciąga z kieszeni książeczkę wojskową, podaje kobiecie.

Kobieta. Bzdura!

Odpycha od siebie okładkę.

Kobieta. Żołnierz – to zapach, a nie papierki! Żołnierz – to brud, pot, a nie slipki C.K., może jeszcze w dupie nosisz tampony nasiąknięte aloesem!

Żołnierz. A-lo-e-sem?.. Niczego w dupie nie noszę… tylko slipy…

Żołnierz zastanawia się chwilę, nagle gwałtownie ściąga z siebie buty.

Żołnierz. Proszę! Jestem żołnierzem, jestem…

Żołnierz powoli ściąga brudne skarpetki, śmieje się dziko, kobieta znowu wydaje się zainteresowana, ożywia się, podpełza do żołnierza.

Żołnierz. Żołnierz… żoł-nierz…

Kobieta. Żołnierz… jesteś żołnierzem… teraz widzę… jak mój, – od niego pachnie musli, ale tylko kiedy się podnieca, a tak w ogóle – niezmienny brak zapachu, zupełny… absolutny… dlatego jestem niczyja, nie oznaczył mnie, żaden samiec mnie nie oznaczył!

Rzuca się na żołnierza.

Kobieta. Rozerwij mi!

Żołnierz. Co?

Kobieta. Podrzyj moje ubranie!

Żołnierz. Przecież jest nowe!

Kobieta. No i co z tego?! Rwij! Rwij, no już! Rwij!!!

Żołnierz chwyta za body, ciągnie, ale one się tylko rozciągają i nie można ich rozerwać.

Kobieta. No co ty! No?! Rwij!

Żołnierz. Nie da się!

Kobieta. Baran!

Odpycha od siebie żołnierza.

Kobieta. Macie wychowanie fizyczne?

Żołnierz. Mamy!… Tor przeszkód!

Kobieta. Baran…

Żołnierz nagle zbliża się do kobiety, jeszcze raz próbuje rozerwać jej body, ale znowu się nie udaje.

Kobieta. Odejdź, nie dotykaj mnie!

Odpycha żołnierza. Nagle słychać jakieś kroki, zupełnie jakby ktoś spacerował nerwowo za drzwiami pokoju.

Żołnierz. Ktoś przyszedł?

Kobieta. Tak… (Przysłuchuje się, odchyla się na łóżku, zaczyna jęczeć.) No, no już, wydawaj dźwięki!..

Żołnierz. Po co?

Kobieta. Trzeba! No już!

Żołnierz. Jakie dźwięki?

Kobieta. Swoje, a jakie! No!..

Kopie żołnierza, żeby zaczął wydawać jakiekolwiek dźwięki. Żołnierz milczy, zastanawia się.

Kobieta. (głośno, żeby zwrócić uwagę tego, kto spaceruje za drzwiami). Dalej, kochanie! Dalej!

Kolejny raz kopie żołnierza. Żołnierz zaczyna szczekać.

Kobieta. Jakiś ty silny, mój…

Kopie żołnierza, żeby ten przestał szczekać, ale żołnierz rozumie wszystko po swojemu i szczeka jeszcze głośniej.

Kobieta. Mój, silny, wspaniały…

Do pokoju wchodzi mężczyzna w garniturze, w ręce trzyma gazetę, kobieta uspokaja się, żołnierz przestaje szczekać.

Mężczyzna. Kochana, twój… pies, twój pies przeszkadza mi skupić się, może trzeba go nakarmić lub wyprowadzić… on tak ujada, to twój pies…

Mężczyzna wychodzi, kobieta siada na łóżku.

Kobieta. Ty baranie, po co szczekałeś?!

Żołnierz. Przecież sama prosiłaś, miałem wydawać dźwięki…

Kobieta. Ja prosiłam… ja prosiłam!.. (chce kopnąć żołnierza, ale zaraz się uspokaja.). Dobra, zapomnij… Zapomnij…

Żołnierz. A kto to?

Kobieta. To… mąż.

Żołnierz. Świetnie… (Nerwowo.) Tak, to… muszę wracać już do jednostki…

Kobieta. A ty co, wystraszyłeś się? Kogo?

Żołnierz. Nie, tylko dziwnie tak… mąż, a ja nie mogę się spóźnić, bo więcej mnie nie puszczą…

Kobieta podpełza do żołnierza.

Kobieta. Czyli się nie boisz?

Żołnierz. Nie, no jak… tak w ogóle to (śmieje się w głos)… a co, jemu jest wszystko jedno?

Łapie kobietę za nogi, rozchyla je, przyciąga kobietę do siebie, jakby była gumowym chłopcem, ale ona mocno kopie go w szyję.

Kobieta. Wszystko jedno, zrozumiałeś, jemu wszystko jedno!

Żołnierz. A ty co myślisz, ja nie zrozumiałem? Czego ty chcesz? Po co mnie tu w ogóle sprowadziłaś?

Kobieta zrywa się, zaczyna kopać żołnierza.

Kobieta. Nie twój interes, zrozumiałeś?! Robię to, co chcę!

Żołnierz zasłania głowę rękami, kobieta nadal go kopie.

Kobieta. Co chcę! Co chcę! Tobie płacą! Tobie wszystko opłacili?! Co?! Coś nie tak?!! Mało, mało ci?! Jeszcze dam – na! Na! Na!

Dysząc, kobieta siada na łóżku, układa potargane włosy. Żołnierz ostrożnie zabiera ręce i odsłania głowę.

Kobieta. Zaczarowany…. a głowę zasłonił…

Żołnierz. Muszę wracać do jednostki…

Kobieta. Idź w cholerę!..

Kobieta sięga po torebkę, wyciąga pieniądze, rzuca je żołnierzowi. Żołnierz zakłada wojskową koszulę.

Kobieta. W czyich rękach spoczywa dobro naszego kraju… dranie… Mój chociaż w wojsku nie służył… Anioł… pachnie musli…. aniołów do wojska nie biorą… Anioł zarabia pieniądze i utrzymuje mnie… utrzymuje, i tak, i tak, – jak chce, tak i utrzymuje… Ja to znoszę, to i ty to znoś, wszystko uczciwie… to mało?!

Żołnierz. Wystarczy…

Chowa pieniądze do kieszeni, wkłada skarpetki, kobieta przygląda się temu uważnie, wsuwa swoje paluszki pod body, zaczyna masować łechtaczkę.

Kobieta. Wiosna, wkrótce nadejdzie wiosna, a ja rzucę męża, zostawię to łóżko-aerodrom, będę robić to, co zawsze sobie wyobrażałam, gdy myślałam o moim dorosłym życiu… Będę mieć dorosłe życie, moje dorosłe życie, moje małe łóżko i mojego człowieka, mojego człowieka… Okazuje się, że to, z kim żyjesz, ma znaczenie, ma znaczenie… wydaje się, że jeśli ktoś jest bogaty, b-a-a-ardzo bogaty i niezwykle silny, to rozwiąże wszystkie twoje problemy, wyrwie cię z życia, w którym trzeba pracować, trzeba się męczyć, cierpieć… Ale tu pojawia się inny problem – ogromny… okazuje się, że trzeba… trzeba męczyć się, cierpieć, potrzebować kogoś lub czegoś, trzeba czuć… obok powinien być ktoś, kogo możesz zaakceptować… i najśmieszniejsze jest to, że pieniądze nie mają z tym nic wspólnego, tak jak i płeć, charakter, wiek… Zapach, zrozumiałam, że muszę znaleźć mój zapach, mój, poznam go, poznam – pamiętam, pamiętam mój zapach… znajdę go, a on zmusi mnie do tego, bym cierpiała, przeżywała, miała nadzieję, on okaleczy mnie, i wtedy poczuję, poczuję, że żyję… może w moim innym życiu, w innym życiu, które zacznę, na pewno zacznę, kiedy nadejdzie wiosna, on będzie też żołnierzem albo byłym żołnierzem, a jego mundur będzie wisiał w szafie, i to będzie zupełnie normalne, jeśli poproszę go, by założył… mundur… ponieważ potrzebuję… potrzebuję, będę potrzebowała czegokolwiek, czegokolwiek… Ha! H-h-h…

Kobieta kończy, wydając przy tym dźwięk podobny do odgłosu zdychającego starego psa. Ręka kobiety nieruchomieje, kobieta zamyka oczy, żołnierz wstaje z łóżka.

Żołnierz. No, to, ja… za tydzień… będę miał przepustkę, za tydzień, może znowu się spotkamy… spróbujemy?..

Kobieta. Za tydzień…

Żołnierz. Tak.

Kobieta. Nie… za tydzień nie mogę…

Żołnierz. A-a-a… jasne… w takim razie zapewne już się nie zobaczymy…

Kobieta. Dobrze…

Żołnierz. W ogóle się nie zobaczymy…

Kobieta. Tak?..

Żołnierz. Tak… przenoszą nas… moją jednostkę… to tajna informacja… przenoszą nas… tam, w sumie bardziej na Wschód…

Kobieta. Dobrze…

Żołnierz. Z pewnością…

Kobieta. Tam jest ciepło?

Żołnierz. Gorąco… tam jest bardzo gorąco… szczególnie teraz… dlatego tam nas wysyłają…

Kobieta. Dobrze…

Żołnierz nagle rzuca się na łóżko, kobieta leży na brzuchu, żołnierz szarpie jej body.

Żołnierz. No tak, baran ze mnie! Ciągnę siedemnaście razy, a to po prostu nylon, nylonu za chuja nie rozerwiesz, tak… No nic, idę.

Żołnierz wychodzi, kobieta ze zdziwieniem ogląda się za nim.

Przeł. M. Gierlasińska

Przekładu dokonano na podstawie:
В. и О. Пресняковы: Паб. Изд. Астрель, Москва 2008.