Głuptaska, czyli sen o czasie radzieckim
Swietłana Wasilenko urodziła się w Kapustinym Jarze, mieście–poligonie w latach pięćdziesiątych. Tam i wtedy spotykamy Nadźkę – głuptaskę. Głuptaska jest surrealistyczną przypowieścią, w której mit miesza się z faktem. To jedna z najbardziej niezwykłych książek o realiach komunizmu radzieckiego jaką napisano. Opowieść przejmująca i prawdziwa, choć zupełnie nieprawdopodobna.
To sen. Ciężki, gęsty od nieszczęść i śmierci. Głuptaska Swietłany Wasilenko to koszmar radziecki epok Stalina i Chruszczowa. Opowieść zbudowana jest tak, jak tworzą się nasze sny codzienne. Elementy rzeczywistości – te, które najmocniej wbijają się w naszą pamięć i podświadomość – uzupełniane są o zasłyszane legendy i historie. Wszystko sklejone razem, w postaci następujących po sobie wyrazistych obrazów. To sen, z którego trudno się przebudzić. Chociaż wracamy na jawę, coś w nas zostaje z wyśnionego koszmaru. Obraz, który wyświetlił się w naszym umyśle był nazbyt plastyczny i materialny, żeby o nim zapomnieć.
To sen. Kiedy po przebudzeniu, wciąż rozedrgani, próbujemy opowiedzieć komuś swój koszmar – nie uda nam się to z całą pewnością. Głuptaskę trzeba wyśnić samemu, aby zrozumieć wszystko. Książka Wasilenko to znacznie więcej niż powieść o wiejskiej głuptasce – Nadźce. To portret komunizmu, rysowany twarzami bohaterów. W ludziach kryją się potwory, a w potworach ludzie. „Nie jestem żaden człowiek! Tylko komunistka!” – wykrzykuje opiekunka w domu dziecka. Inaczej enkawudzista. Ten resztkami sił broni swego człowieczeństwa: „Myślicie, że jesteśmy bestiami? My jesteśmy ludzie, tacy sami jak wy! Ludzie! Ludzie!”. Dzieci bawią się w aresztowanie wroga ludu.
To sen, a może mityczna historia przekazywana z pokolenia na pokolenie? Nadźka rodzi się jako chora umysłowo. Jak Mojżesz, zostaje wyprawiona w świat przez swoich rodziców w kołysce na tratwie, puszczonej na rzekę. Ułożona na malinowej poduszce przypływa na drugi brzeg. Nie mówi, ale śpiewa. Dla jednych „słaba na umyśle”, a więc „zwierzę”. Dla innych staje się świętą. Długo trwa jej tułaczka po rejonie astrachańskim, wśród bestialstwa i głodu. Dookoła śmiertelna choroba zbiera swoje żniwo, ludzie tracą wszelka nadzieję, a jedynym pocieszeniem są prastare legendy, jak ta o Stieńce Razinie. Marzenie o wolności, bogactwie i sprawiedliwości.
To sen, czy jawa? Po wielu latach Nadźka wraca na tratwie do domu. Odnajduje rodzinę, która wysłała chore niemowlę w świat. Nikt tu nie zna jej historii. A przecież Nadźka była świętą, tam, skąd przybywa. Uzdrawiała chorych, każdego dnia czekających w długiej kolejce. Tutaj znów jest wiejską głuptaską. Chora, niespełna rozumu, której nawet przed atakiem atomowym chronić nie warto. Tymczasem ona przed tym atakiem ratuje cały świat.
Madlena Szeliga
Głuptaska, Swietłana Wasilenko, Tłum. Jerzy Czech, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2007