Aby nie być kowiernym, czyli klaunem. Aby nie grać w cyrku, ku uciesze publiczności. Taką zasadą kierowała się w swojej pracy dziennikarka Politkowska. To spore uproszczenie, ale sama się nim posługuje. Współczesne jej rosyjskie dziennikarstwo jest cyrkową areną, na której kolejni sztukmistrze pokazują sztuczki wesołe, a jeśli nawet na pozór niebezpieczne – to wszystko i tak jest pod kontrolą. Pod kontrolą władzy. W tym przedstawieniu Anna Politkowska nie występuje.
„Co się stało z dziennikarzami, którzy nie chcą występować w cyrku? Stali się pariasami. Nie przesadzam” – pisze Politkowska oceniając sytuację w swoim kraju. Zatem także i ona sama, chociaż, jak twierdzi: „Nigdy nie dążyłam do swojego obecnego statusu pariasa, co sprawia, że czuję się jak delfin wyrzucony przez morze na brzeg. Nie jestem polityczną bojowniczką”. Jak to się stało, że człowiek omija cyrkowy namiot, chociaż dobrze wie, że jedyne co poza nim, to śmiertelne niebezpieczeństwo? Dosłownie – śmiertelne. Anna Politkowska udziela zaskakująco prostej odpowiedzi: „Po prostu zdawałam sobie sprawę z tego, czego byłam świadkiem – pisałam tylko prawdę”. Politkowska została zamordowana 7 października 2006 roku. Sprawa ta nie została wyjaśniona do dziś.
Tylko prawda. Artykuły i reportaże, wydane w 2011 roku przez Wydawnictwo Prószyński i S-ka, to pół tysiąca stron najlepszego światowego dziennikarstwa. Więcej – to prawda o współczesnej Rosji. Przerażająca, ale rzetelna.
Najwięcej tu o Czeczeni. O brutalnej i bezdusznej rzeczywistości wojennej. Kiedy mówimy (a mówimy nazbyt często), że żyjemy w świecie powojennym, w okresie błogosławionego pokoju, dajemy wyraz swojej ignorancji. Dla Czeczenów XXI wiek zaczął się krwawą wojną. Pokolenie urodzone w połowie lat dziewięćdziesiątych, dziś zaledwie dobiegające pełnoletniości, dorastało w czasach w niczym nie lepszych od tego, czego doświadczali Polacy podczas II wojny światowej. Politkowska oddaje im głos. Okaleczonym, kalekim, pozbawionym rodzin, nieznającym rzeczywistości pokoju, ale też niebezpiecznym, pragnącym zemsty.
Jeden z rozdziałów książki poświęcony został historii Siergieja Łapina ps. „Kadet”, oficera Milicji Rosyjskiej z Groznego, który porywał cywilów i torturował ich brutalnie, najczęściej doprowadzając w ten sposób do ich śmierci. Nie był odosobniony w swych praktykach, jednak Politkowska, uzyskawszy dowody w tej sprawie od rodziców ofiary (młodego chłopaka), ujawniła właśnie tę historię w „Nowej Gaziecie”. W odpowiedzi, na jej redakcyjny adres e-mail, zaczęły przychodzić pogróżki podpisane pseudonimem „Kadet”. Politkowska nie zrezygnowała. Fakt, że opisywała kolejne listy, w których Łapin groził jej śmiercią i dalej naciskała na postawienie go przed sądem można nazwać prawdziwą dziennikarską brawurą.
Tę książkę trudno czytać, ponieważ jesteśmy świadomi tego, że wszystko jest prawdą. Politkowska pisze prosto, uważnie i dokładnie. Tak, jakby każdy ozdobnik, każda zbędna inscenizacja tekstu miała odwrócić uwagę od jego istotnego sedna. Tyle tu jednak okrucieństwa, niemal na każdej stronie śmierć. Wymordowane wioski, w których ci, co zostali nie mają już sił chować swoich bliskich.
Tym dziwniejsze, że za najbardziej wzruszającą historię w całym tomie uznałabym opowieść o chorym psie van Goghu, który panicznie boi się ludzi i całego wielkiego świata wokół. Smutne to stworzenie, kupione przez Politkowską po śmierci poprzedniego psa, który z odwagą bronił rodziny przed każdym niebezpieczeństwem – cierpi w huczącej, rozbieganej i wesołej Moskwie. Van Gogh, stuprocentowo niewinny, nie może liczyć na pomoc. Ludzie z dobrego serca radzą tylko: „uśpij go”. Jednak Anna staje się dla psa ochroną i podporą, ale tylko na chwilę. Minęło półtora roku od kiedy van Gogh znalazł się w bezpiecznych rękach Politkowskiej i to ją zamordowano.
Jakie to straszne, gdy ktoś, przeżywszy piekło wojny w Czeczeni i negocjacje z uzbrojonymi terrorystami, ginie w windzie wiozącej go do własnego, cichego domu, w którym pies już czeka z nosem przyklejonym do drzwi.
Madlena Szeliga
Tylko prawda. Artykuły i reportaże, Anna Politkowska, Tłum. Sebastian Szymański, Prószyński i S-ka, Warszawa 2011
1 komentarz
Magdalena says:
lip 12, 2012
Politkowska to postać wciąż tajemnicza. Litwinienko podejrzewany był o bycie podwójnym agentem, zastanawia mnie, czy na Politkowską w Rosji też wymyślili jakieś oskarżenia?