Ałtajskie tropy to książka, która niewątpliwie może przyciągnąć Czytelnika już samym tytułem, obiecującym świat wspaniałej przygody w dalekich i mało komu znanych Górach Ałtaju, Mongolii czy Kazachstanu. I rzeczywiście, nie brakuje tutaj historii o syberyjskich i środkowoazjatyckich szamanach, którzy „wykonują niezwykły lot w światy niewidzialne, choć na innym niż fizyczny planie”, o farszu do pierożków, który powstał w ustach pewnej bezzębnej staruszki, niemal romantycznej historii znajomości autora z pewną tajemniczą francuską reporterką, która jednak „poza paru miłymi, spędzonymi wspólnie chwilami nie przerodziła się w nic więcej” czy też opisu niezobowiązującego aktu płciowego w bliżej nieokreślonej jurcie gdzieś w Górach Mongolskiego Ałtaju.
Informacją ważną z punktu widzenia kompozycji jest na pewno to, że Ałtajskie tropy zostały podzielone na osiem rozdziałów, których tytuły to odpowiednio: My, Euroazjaty, Asasyni za sterami boeingów, Kazukaz w płomieniach, Kierunek Amur, Polowanie na niedźwiedzia, U Wrót Agharty, Wyprawa do Pięciu Bogów i Karakorum Highway. Warto również zauważyć, że przedmowę do książki napisał Andrzej Strumiłło – niezwykle doświadczony podróżnik, który w swoim czasie przemierzył niemal całą Azję.
Mówiąc o kompozycji książki Michałowskiego warto również poświęcić nieco miejsca jej formie. Nie mamy tutaj bowiem do czynienia z sytuacją czystości gatunku literackiego (co z pewnością zrazi wielu purystów, tym bardziej, że sposób prowadzenia linii narracyjnej momentami „оставляет желать лучшего”). Nie wątpię jednak, że znajdą się tacy, którzy uznają ów „miszmasz” za całkiem ciekawe rozwiązanie. Ałtajskie tropy bowiem najczęściej są relacją podróżniczą, ale nie brakuje w nich elementów historycznych, reportażowych czy też analiz geopolitycznych, powstałych na przestrzeni kilku ostatnich lat. Wystarczy wspomnieć rozdział My, Euroazjaty, którego pierwotna wersja została opublikowana przez Europejskie Centrum Analiz Geopolitycznych, a który to rozdział dowodzi rozbudowanej wiedzy autora chociażby na temat historii wędrówek ludów koczowniczych wzdłuż dzisiejszego Morza Kaspijskiego. Co ciekawe, w części tej została zaprezentowana — odmienna od znanej Europejczykom — wizja historii Europy, która — według najlepszej wiedzy autora i wielu azjatyckich historyków — „rodziła się na południowym przedgórzu Kaukazu, w Mezopotamii, dolinie Nilu i terytorium Afryki Północnej”. Jeśli kogoś interesuje wiedza (choćby szczątkowa) na temat dziejów Sarmatów, Hunów, Besów, Czuwaszów, Chazarów, Tatarów, Baszkirów i innych ludów na pewno poczuje się usatysfakcjonowany książką Witolda Michałowskiego
Rozdział Asasyni za sterami boeingów, powstały być może pod wpływem książki W.B. Barlett`a Asasyni. Dzieje tajemniczej sekty muzułmańskiej, został poświęcony fascynującej historii członków wywodzącej się od szyitów tajemniczej sekty bezwzględnych morderców, której twórcą był Hasan ibn as-Sabbah. Z książki Michałowskiego dowiemy się wielu ciekawych rzeczy, takich jak na przykład to, że Starzec z Gór (tak nazywano przywódcę asasynów), używał nie tylko narkotyków, sporej ilości wina i kobiet, ale również pewnego podstępu, żeby z kilkunastoletnich chłopców uczynić „obejmującą dwa kontynenty, sprawnie działającą machinę mordu, terroru, strachu i uwielbienia”, której potomkowie — zdaniem autora — siedzieli za sterami samolotów uderzających w wieże World Trade Centre.
Czytając Ałtajskie tropy nie sposób oprzeć się wrażeniu, że autor jest niezwykle mocno związany z Czeczenią. W rozdziale Kaukaz w płomieniach sięga on bowiem do kwestii bardzo trudnych relacji Czeczenii z Rosją, stając bardzo wyraźnie po stronie Czeczenów, gubiąc niestety gdzieś po drodze obiektywizm. Warto zauważyć, że specyfikę wspomnianych relacji opisywał w swoim czasie niezwykle szczegółowo Wojciech Jagielski w książce Wieże z kamienia, 2004. Nie da się więc uciec wrażeniu, że decyzja Michałowskiego o podjęciu tego tematu kolejny raz stawia Ałtajskie tropy na pozycji odgrzewanego kotleta. Pamiętajmy jednak, że czeczeńska niepodległość to zagadnienie niezwykle bliskie sercu Witolda Michałowskiego i mam nadzieję również wielu polskim Czytelnikom.
Ałtajskie tropy to książka prezentująca nie tylko różnego rodzaju historyjki i opowieści, które przecież musiały się wydarzyć na bezdrożach Tuwy, Syberii czy Chin. Moim zdaniem, lektura ta jest przede wszystkim zapisem, powstałych w czasie wieloletniej pracy przy budowie nitek rurociągowych w krajach byłego Związku Radzieckiego obserwacji, dotyczących przyszłości Rosji i Kaukazu, okraszonych sporą wiedzą historyczną i geopolityczną.
Justyna Pisarska
Witold Michałowski, Ałtajskie tropy, Zysk i S-ka, Poznań 2010